Są takie ubrania, które nie wiem jak byśmy chciały to zmienić to i tak będą przypisane tylko do jednego sezonu.
Są takie, które możemy nosić całorocznie, tak zwane, klasyki kapsułowej garderoby. Ale są też takie, które z pozoru wydają się przeznaczone na konkretną porę roku ale przyglądając się im dłużej dostrzegamy różnorodne możliwości o każdej porze roku.
Ja taki potencjał zawsze odnajduję w tzw. letnich sukienkach. Niby maxi, niby odsłonięte ramiona, ale tak naprawdę dokładając to i owo możemy w nich chodzić nawet w tych chłodniejszych miesiącach.
Tak też moja maxi w grochy będzie mi towarzyszyć również jesienią. Poza tym kolor idealnie wpisuje się w tą porę roku :)
Póki co dołożyłam tylko zwykły lekki sweter na wierzch. Ale dodając szeroki pas wygląda to już o wiele ciekawiej.
Powoli wracam do płaszczy więc na pierwszy rzut poszedł w ruch trencz. No i oczywiście ulubiony jesienią dodatek czyli kapelusz :)
sweter - Zara
sukienka - Dorothy Perkins (podobna TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
kozaki - Next
torebka - Reserved