Znalazłam nareszcie idealną czarną marynarkę i niestety zapowiada się, że będziecie ją widzieć tu na blogu w tym sezonie bardzo często...bo najchętniej zakładałabym ją do wszytkiego i za każdym razem jak wychodzę.
Perfekcyjnie skrojona i wykończona, może również występować w roli płaszcza bo jest długa i dosyć ciężka. Co tu dużo mówić... ze wszystkim wygląda dobrze i każda stylizacja z nią nabiera "smaku".
Poza tym wiecie jak to z marynarkami czy płaszczami bywa - to dodatkowe okrycie więc to żadna to sztuka dorzucić je na wierzch, tym bardziej jeśli jest to klasyczny fason.
To przez nią, lub właściwie dzięki niej, moja kolorowa część szafy trochę "leżakuje" bo ostatnio mam ochotę zakładać tylko czarne zestawy lub ewentualnie czarną całość przełamywać odrobiną koloru.
Tak też było ze stylizacją na niedzielny spacer. Pogoda była wprost cudowna więc pokusiłam się na szorty ale w jesiennej wersji bo z rajstopami i długimi workerami do kolan. Do tego sweter z półgolfem, więc szal nie był potrzebny a na wierzch idealnie sprawdziła się długa ciężka marynarka.